Kolejnym etapem naszej wyprawy jest niewielki Trinidad przycupnięty u stóp masywu Sierra del Escambray. Klimat najpiękniejszego średniowiecznego grodu na wyspie czujemy już kilkanaście kilometrów wcześniej mijając wieśniaków jadących konno na oklep, pędzących stada krów wzdłuż drogi. Trinidad - 30tysięczna wioska poprzecinana jest cudownie nieregularna gmatwaniną uliczek i placów, których nierówne kocie łby opadają łagodnie ku biegnącym środkiem rynsztokom. Legenda głosi, że pierwszy burmistrz Trynidadu miał jedną nogę krótszą i takie rozwiązanie miało ułatwić mu spacerowanie po osadzie.
Wzdłuż uliczek ciągną się proste chałupy o pastelowych kolorach i oknach pięknie zdobionych kratami. Sercem miasta jest wielkiej urody plac Plaza Major. Nad placem góruje Iglesia Parrocquial de la Santisima Trynidad - największy kościoł w wiosce, w którym znajduje się kultowa figura drewnianego Chrystusa. Tutaj też nielegalni handlarze cygar Esplendidos przyciągają nas swoim skorumpowanym wzrokiem. Udaje im się - transakcji dokonujemy w ich pobliskich domach. Pochłonięci targowaniem najlepszej ceny nie zauważamy jak szybko płynie czas.